Jeszcze kilka lat temu nie przypuszczałam, że mnie dopadnie. A jednak. Stało się. Ten nieznośny wirus nie dotyka każdego, wybiera tych z predyspozycjami, którzy dość mają rutyny i nieustannie szukają. Jest bezlitosny. Kiedy już raz Cię dopadnie, zostaje na zawsze. Mąci w głowie, w serduchu, spędza sen z powiek.
Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalnej.
Ryszard Kapuściński
Tak, zaraziłam się podróżą. To już nie hobby, to styl życia. Kiedy wracam z jednej, już myślę o następnej. Nawet nie zdążę wyczyścić karty SD w aparacie. Gdzie teraz? Szybki check promocyjnych lotów. Może on pomoże podjąć decyzję, w którym kierunku? Wschód czy Zachód? Azja czy Ameryka? Wyspa czy miasto? Miesiąc, tydzień czy weekend? Ile mam jeszcze dni urlopu? Musi się dużo dziać. Nie chcę, nie lubię siedzieć w miejscu. Po godzinie leżenia na plaży mnie nosi. A pomyśleć, że kiedyś była to jedyna słuszna opcja urlopu z drinkiem w ręku! Ok. Wybór padł. Teraz przewodniki, e-booki, mapy, aplikacje. Co warto, a co nie? Jak się będziemy przemieszczać? Mam nadzieję, że będzie szansa na rowerowe eskapady. Uwielbiam organizować i planować. Lubię mieć plan. Ale kocham też spontan. To właśnie on nadaje smaczku każdej podróży. Nieoczekiwana zmiana planów? Why not! Nie boję się wyzwań, chcę czerpać garściami z każdego dnia. Nowe miejsca, nowe smaki. Nowi ludzie, relacje. Rozmowy z ludźmi. Zdjęcia ludzi. Ich historie zamknięte w kadrze. Ciągły ruch. To mnie inspiruje i zachęca do działania. Moją chorobę napędza ciekawość świata, którą chwytam i zamykam w kadrach. W fotografii podróżniczej, portretach, street’cie.
Dzięki tej chorobie żyję drugim życiem. Zupełnie innym, może tym prawdziwym? Ten, kto choć raz spróbował dłuższej podróży, miał okazję organizować ją samodzielnie i doświadczyć podczas niej niespodziewanego, ten wie, jak wiele potrafi to zmienić w życiu. I jak rozbudza apetyt na więcej. Każda podróż to szkoła życia, w której jest tu i teraz, w której uczysz się szybkiego podejmowania decyzji. Kompromisów. I często pokory. Doceniasz to, co masz, i kogo masz. Bo inni nie mają nic i nikogo. Otwierasz serce i głowę. I stajesz się wdzięczny.
Nie kolekcjonuję bibelotów z podróży. Kolekcjonuję wspomnienia i relacje. By wracać do nich w domu. Tylko gdzie jest dom? Teraz w Poznaniu, ale w przyszłości – kto wie? Może pod namiotem na mongolskich pustyniach? Świat jest zbyt piękny, by siedzieć w jednym miejscu. Może kiedyś przyjdzie czas wyruszyć w podróż dookoła świata… Oczywiście z ukochanym u boku. Tymczasem…, w którą stronę?