Sześć tygodni podróży na własną rękę przez Meksyk minęło w oka mgnieniu. Teraz nastał czas na podsumowania. Ile się działo, widzieliście sami na Facebooku, ale żeby zacząć od tego, co warto zobaczyć w Meksyku, przygotowaliśmy dla Was specjalne podsumowanie w postaci naszych subiektywnych rankingów TOP 3 w kilku wyselekcjonowanych kategoriach. Zatem Panie i Panowie… the Oscars go to:
TOP 3 POZYTYWNE ZASKOCZENIA
1. Cancún
Cóż to było za zdziwienie! Wbrew temu, co możecie znaleźć w Internecie i wbrew powszechnemu hejtowi na ten najpopularniejszy turystyczny kurort, w Cancún da się znaleźć zarówno wspaniałe plaże, względnie tani nocleg (oczywiście poza strefą hotelową!) jak i miejsca, gdzie można tanio i dobrze zjeść. Docelowo w Cancún mieliśmy odwiedzić tylko lotnisko, ale sytuacja z paszportem i ambasadą sprawiła, że byliśmy tam aż 4 dni. Na szczęście było o dziwo dobrze, bardzo dobrze! 🙂

2. Mexico City
Jako ogromny miejski potwór, zamieszkały przez przeszło 20 milionów mieszkańców, nie połknął nas w całości i nie wypluł naszych szczątek. Wręcz przeciwnie, okazał się całkiem przyjaznym miastem, w którym ciągle coś się dzieje, ludzie są przemili, a pyszne jedzenie dostępne jest na każdym rogu. Miasto zauroczyło nas za sprawą swojej różnorodności. Z jednej strony mamy historyczne Zócalo z pozostałościami po azteckim Tenochtitlán, z drugiej strony artystyczną dzielnicę Coyoacán z niebieskim domem – muzeum Fridy Khalo. W jednym miejscu możemy podziwiać Palacio de Bellas Artes, a w innym poczuć się jak w europejskiej stolicy na Paseo de la Reforma. No cóż.. miano trzeciej co do wielkości aglomeracji na świecie zobowiązuje. Jedynie metro, które samo w sobie jest najszybszym środkiem transportu, nasuwa na myśl zejście do mitycznego Hadesu, gdzie walka o przetrwanie jest codziennością. Prawdziwe lucha libre!
3. Ludzie
Przez cały wyjazd odczuwaliśmy niesamowitą życzliwość wśród napotkanych Meksykanów. Kiedy tylko czegoś potrzebowaliśmy, praktycznie zawsze w pobliżu znajdował się ktoś skory do pomocy. Meksykanie zawsze chętnie wyjaśniali nam nasze wątpliwości dotyczące ich kultury, jedzenia czy miliona innych spraw, które nas ciekawiły na każdym kroku. Szczególnie wyjątkowo ugościli nas Guadalupe & Gustavo z Mexico City (saludos Amigos!), z którymi razem świętowaliśmy nie tylko imieniny Marcina, ale i 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości! Takiego wspaniałego obrazu ludzi o wielkich sercach nie zmąci nawet pojedyncza, feralna sytuacja z paszportem. Pomimo niej, bardzo chcemy tam wrócić ponownie!
TOP 3 ROZCZAROWANIA
1. Plaże w stanie Quintana Roo
Sława jukatańskich rajskich plaż walczy o przetrwanie, choć łatwo nie ma. Od roku Meksyk nie może uporać się z falą brudnych, czarnych, śmierdzących wodorostów przypływających na białe plaże m.in. w Tulum. Choć władze starają się z tym uporać, za dużo zrobić się nie da, bo wodorosty nie ustępują. Przy tym ceny hoteli, gastronomii czy pamiątek ciągle pozostają na “niebiańsko” wysokim poziomie, kiedy dookoła raju już nie widać. Raj jest jedynie przy czyszczonych codziennie plażach w strefie hotelowej. Podobnie sytuacja wygląda w pobliskim Playa del Carmen. Czarę goryczy przepełniła plaża w Akumal, gdzie za darmowy do tej pory dostęp do pięknej plaży publicznej, trzeba teraz zapłacić ok 100 MEX czyli 20 PLN (w wersji do godziny 17) lub 500 MEX czyli 100 PLN (żeby móc zostać po godzinie 17, np. na zachód słońca). I to niby w imię ratowania żółwi. Serio?! Za takie podejście do sprawy zdecydowanie dziękujemy!
2. Ceny i ludzie w stanie Quintana Roo i Jukatan
O ile ceny w centralnym i południowym Meksyku (z wyjątkiem transportu) są bardzo niskie lub po prostu przystępne, o tyle Jukatan (w porównaniu z pozostałą częścią Meksyku) jest po prostu drogi. Ceny są dostosowane do kieszeni turystów amerykańskich, kanadyjskich i zachodnioeuropejskich. Ludzie również są zdecydowanie bardziej nastawieni na zysk niż na poznanie drugiego człowieka. Chodzą nawet legendy, że o ile wszyscy Meksykanie zostali ulepieni z kukurydzy i kakao, to Ci z Jukatanu zostali stworzeni z dolarów. Jest w tym sporo prawdy.
3. Oaxaca
Żeby nie było, że to miasto nam się nie podobało 😉 . Podobało nam się i to bardzo! Kolonialna starówka, piękne okolice i atmosfera zbliżona zdecydowanie bardziej do tej, jaką można spotkać w innych krajach Ameryki Środkowej niż Ameryki Północnej. Problem jest jednak taki, że nasze oczekiwania bazujące na tym, co można przeczytać na temat tego miasta w Internecie lub przewodnikach były ustawione na tak gigantycznym i nieosiągalnym poziomie, że czegoś nam jednak trochę zabrakło. Naczytaliśmy się tyle ochów i achów, a tutaj ich po prostu nie było. Nie zachwyciliśmy się miastem na tyle, na ile myśleliśmy, że będziemy.
TOP 3 (+1) PRZEŻYCIA
1. Obchody Dia de los Muertos
Atmosfera, jaka panuje w Meksyku właściwie już od połowy października do pierwszego tygodnia listopada to dłuuugi i obszerny temat. W skrócie powiedzieć można na pewno, że polskie obchody związane z Dniem Zmarłych różnią się zasadniczo w stosunku do tego, co spotkacie w Meksyku. Kolorowo ozdobione cmentarze, budowane dla zmarłych ołtarze, czyli tzw. ofrendy, na których znajdziecie jedzenie (np. coś słodkiego, bo zmarły lubił przekąsić coś na ząb), picie (np. piwko lub rum, bo zmarły lubił się go napić) czy po prostu szklankę wody, z czego każda rzecz coś symbolizuje. Wszędzie obecne są kolorowe czaszki, wesołe kościotrupy. Jest też twarz La Catriny, a makijaże na jej podobieństwo są czymś naturalnym. Wszystko to robi niezapomniane wrażenie na każdym przyjezdnym. A w nocy z 1 na 2 listopada na każdym meksykańskim cmentarzu dzieje się prawdziwa magia! Tego nie da się opisać, to po prostu trzeba zobaczyć! To trzeba przeżyć 😉
2. Wizyta w kościółku w San Juan Chamula
Wyobraźcie sobie tradycyjny kościół katolicki, który w czasie kiedy nie odbywają się Msze św., odwiedzają mieszkańcy miasta, przynosząc między innymi świeczki, jajka, bazylię lub… żywą kurę. Odprawiają tradycyjne modły, popijają lokalny bimber, który sami nazywają lekarstwem, a na sam koniec dokonują egzekucji na przyniesionej kurze. Niemożliwe w XX w.? A jednak! W Meksyku, gdzie względnie nowa religia chrześcijańska miesza się ze starymi wierzeniami indiańskimi, wszystko jest możliwe!
3. Pływanie w cenotach
Eksploracja świata podwodnego wciąga niczym nałóg. Nie ważne czy cenot jest duży, czy mały, odkryty czy ukryty w jaskini – każdy z nich ma swój klimat i wart jest tego, żeby go odwiedzić. Na Jukatanie są ich tysiące, my widzieliśmy tylko parę, ale plan jest taki, że chcemy wrócić tam jeszcze kiedyś, żeby zobaczyć ich więcej. I koniecznie nauczyć się nurkować.
4. Walka o przetrwanie w … metrze
Czysta lucha libre (freestyle wrestling) dla każdego! Z tą drobną różnicą, że o ile wrestling na ringu to wyreżyserowany spektakl i spora dawka gry aktorskiej przemieszana z pokazem siły, o tyle codzienna życie w metrze to prawdziwa walka… czasami na śmierć i życie. Wiele osób jako symbol zatłoczonego metra podaje metro w Tokio. Nie wiemy, jeszcze nie sprawdziliśmy, ale tłumy w tym meksykańskim również mogą przerazić! Kiedy drzwi wagonu się otwierają, jeden tłum chce się wydostać, ale drugi tłum, ten z peronu, chce jak najszybciej wejść do środka zanim wybrzmi gong (czyli w tym przypadku sygnał informujący o zamknięciu drzwi). Kiedy to następuje, dochodzi do dzikiego starcia dwóch mas, bez szans na ucieczkę w którąkolwiek stronę. A pośrodku tego wszystkiego nas dwoje, białych, z całkiem sporymi plecakami. Aaaaaaa!
TOP 3 MIASTA
1. San Cristobal de las Casas, Chiapas
Najbardziej indiańskie, przepiękne, klimatyczne, kolorowe i kolonialne miasteczko położone w górach. Doskonała wypadówka na cały stan Chiapas, najbardziej dziki i jednocześnie jeszcze nie tak bardzo turystyczny stan Meksyku. Miejsce, gdzie możecie podziwiać piękne cuda natury, licznie ukryte w dżungli majańskie ruiny albo zawitać do teoretycznie chrześcijańskich świątyń, gdzie synkretyzm religijny widoczny jest gołym okiem, a odprawiane tam obrzędy mają zdecydowanie więcej wspólnego ze starodawnymi kultami Indian niż z tym, co znamy na co dzień w Europie.
2. Guanajuato, Guanajuato
To żywo bijące serce meksykańskiego kolonializmu z wąskimi, krętymi, kolorowymi uliczki, marketem z przepysznym lokalnym jedzeniem, muzeum mumii i zapierającą dech w piersiach panoramą ze wzgórza Pipila na całe miasteczko i okolicę.
3. Oaxaca i Puerto Escondido, Oaxaca
Niesamowita różnorodność tego regionu nie pozwoli Wam się nudzić ani przez chwilę. Od kolonialnej stolicy o tej samej nazwie, przez historyczne ruiny Monte Alban i Mitle, inny niż wszystkie wodospad Hierve el Agua, aż po urokliwe plaże Pacyfiku. Plaże z ogromnym potencjałem, niczym nie odbiegające od tych jukatańskich, a może i nawet piękniejsze. To tutaj narodził się mezcal con gusano, a mieszkańcy zajadają się smażonymi chapulines, pollo con mole czy tlayudą.
TOP 3 (+1) PLAŻE
1. Playa Zicatela, Puerto Escondido
Jedna z najdłuższych, najczystszych oraz najszerszych plaż, jakie widzieliśmy podczas tej wyprawy. Nie brakowało jej niczego, a podziwiany tam zachód słońca mógłby pretendować do jednego z najwspanialszych, jakie dotychczas widzieliśmy (chociaż ma sporą konkurencję).
2. Playa Carrizalillo, Puerto Escondido
Zdecydowanie mniejsza od pozostałych w tym rankingu, położona w zatoczce. Szczególnie efektownie wygląda, kiedy patrzymy na nią z prowadzących do niej schodów.
3. Playa Blanca, Cancun
Mimo, że to Cancun to jeszcze nie Zona Hotelara. Leży na wąskim cypelku na północy. Dziko, pusto, dziewiczo. Zero restauracji, zero turystów. Jeszcze. Za parę lat to się na pewno zmieni, bo widzieliśmy ogromne hotele budowane po drodze. Uwaga: bardzo mocno wieje, ale brak tłumów rekompensuje ten fakt.
4. Playa Delfines, Cancun
Najbardziej reprezentatywna publiczna plaża Cancun, znajdująca się na końcu Zona Hotelara (jeden z ostatnich przystanków miejskiego autobusu).
TOP 3 MIEJSCA ARCHEOLOGICZNE
1. Yaxchilan i Bonampak
Pierwsze z nich to najbardziej dzikie ruiny, jakie udało nam się dotychczas odwiedzić na świecie (poza Angkor Wat w Kambodży). Miejsce, do którego można dotrzeć tylko i wyłącznie płynąc godzinę łodzią po rzece Ushumacinata graniczącej z Gwatemalą. Jeżeli to miejsce nie przekona Was do odwiedzania miejsc historycznych, to już chyba nic Was nie będzie w stanie przekonać 😉 Nas nawet gryzące po kostkach mrówki oraz wszechobecne bezlitosne komary nie potrafiły zniechęcić 🙂 Drugie ruiny to z kolei magiczne miejsce z jednymi z najpiękniej zachowanych malowideł naściennych.
2. Palenque
Jedno z najbardziej znanych miejsc tego typu w Meksyku. Świątynia Inskrypcji oraz Pałac robią wrażenie, ale niestety wejście do środka i zobaczenie grobowca Pakala Wielkiego jest dla szarego turysty niemożliwe. A szkoda… płyta przedstawia bowiem Pakala w zaświatach… albo w magicznym statku kosmicznym. Wszystko zależy od tego, pod jakim kątem na nią patrzymy.
3. Monte Albán
Jedno z najstarszych centrów kulturalnych całej Mezoameryki, którego początki sięgają VI w. p.n.e. i panowania Olmeków. Uroku dodaje mu na pewno fakt, że jest położone na wysokości 2000 m n.p.m i dzięki temu rozciąga się z niego wspaniały widok na całą Oaxacę. Nie jest tak popularne, jak Teotihuacán, Chichén Itzá czy nawet wspomniane Palenque, więc w naszych oczach zyskało jeszcze bardziej ze względu na brak tłumów.
TOP 3 (+1) NATURA
1. Cañión del Sumidero, Chiapas
To przełom rzeki Grijalva, którego południowe wejście rozpoczyna się niedaleko miasta Chiapa de Corzo a północne kończy się zbiornikiem retencyjnym hydroelektrowni Manuel Moreno Torre. Ściany kanionu sięgają do 1200 m wysokości co pozwala podziwiać wspaniałą panoramę.
2. Las Pozas, San Luis Potosi
Magiczny i bardzo surrealistyczny ogród – rzeźba stworzony przez sir Edwarda Jamesa, czyli dość ekscentrycznego angielskiego poetę. Z założenia miał być rajskim ogrodem na ziemi,drugim Edenem, jednak Matka Natura pokrzyżowała jego plany, czyniąc nowy pomysł poety jeszcze lepszym. Stworzył niepowtarzalne miejsce warte odwiedzenia. Drugiego takiego na świecie nie znajdziecie.
3. Grutas Tolantongo, Hidalgo
Zbiór basenów z gorącą wodą wbudowanych w jedno ze wzgórz stanu Hidalgo. Baseny są wypełnione ciepłą, naturalnie mineralizowaną wodą, która jest podgrzewana przez otaczające góry wulkaniczne. Dodatkową atrakcją, którą wstyd byłoby ominąć są jaskinia i tunel.
4. Cascadas de Roberto Barrios, Chiapas
Miejsce inne niż wszystkie. Jeszcze nieznane, bo odkryte podobno niecały rok temu. Alternatywa dla Aguas Azules z szmaragdową wodą. Cisza i spokój dookoła, skromne towarzystwo Meksykanów przed południem i nieliczne wycieczki po południu. A w pobliżu wioska Zapatystów 😉
TOP 3 CENOTY
Słowem wtajemniczenia czym są cenoty: jest to rodzaj naturalnej studni krasowej utworzonej w skale wapiennej, występujący szczególnie często na półwyspie Jukatan. Są one połączone z podziemnymi zasobami wody gruntowej. Mogą posiadać lustro wodne widoczne na powierzchni, ale równie często zdarzają się cenoty ukryte w jaskiniach. Woda w nich najczęściej jest bardzo czysta ponieważ jest przefiltrowana przez podłoże wapienne.
1. Los Monos
No dobra, nazywajmy rzeczy po imieniu. Istnieją cenoty i CENOTY. Te drugie ukryte pod ziemią, będące jaskiniami zalanymi w większości wodą, do których dotrzeć można tylko płynąc z latarką w ręku i odstawiając totalny slalom – gigant między wystającymi z dołu stalagmitami i z góry stalaktytami. Wejście tam to trochę jak wejście w inny świat. Świat sprzed tysięcy lat, do którego wstęp mają tylko nieliczni. A kiedy spojrzycie w dół, zastanawiacie się jak daleko to wszystko się jeszcze ciągnie i co kryje się poza zasięgiem wzroku i światłem latarki. ŚWIEŻYNKA! Otwarta w sierpniu 2018!
2. Suytun
Najbardziej fotogeniczny z cenotów. Wręcz instagramowy spot. Przez niektórych krytykowany za ingerencje ludzkiej ręki w postaci platformy. Nam przypadł do gustu głównie za wielkość, niesamowity klimat wewnątrz, promień światła wpadający przez wąską szczelinę i odmierzający czas niczym wahadło Foucoulta. I będąc tam 5 minut po otwarciu mieliśmy go na wyłączność i mogliśmy przyjrzeć się mu i pokontemplować w samotności.
3. Xkeken
Niewielki, klimatycznie ukryty w jaskini cenot. Pierwszy w tym typie.. a wiadomo pierwsze wrażenie jest zawsze ważne.
4. Ik-kill
Chyba najbardziej komercyjny cenot na Jukatanie, ale jako jedyny odkryty, zrobił na nas duże wrażenie.
TOP 3 JEDZENIE
Generalnie ciężko opisać smaki albo dokładnie wyróżnić za co cenimy jedną potrawę kosztem drugiej. Jest to na tyle ciężkie, że (prawie) zawsze zgodny skład W którą stronę? podzielił się tym razem na dwa obozy i musieliśmy stworzyć dwa rankingi. Dodatkowo, zdjęcia również nie oddają smaku, ale niestety w tym wypadku muszą Wam wystarczyć 🙂
TOP 3 KLAUDII
1. Tacos de pescado en coco tempura con salsa de cacahuate
czyli tacosy z ryby w tempurze z kokosa podane z sosem z cacahuate, czyli orzeszków ziemnych smażonych z chili. Niebo w gębie? Czysta eksplozja smaków? Nic nie oddaje tego smaku nawet w 1%! Mimo, że jedliśmy je w przydrożnej knajpce, były najlepsze na świecie, a nasze ochy i achy wyprosiły na gospodyni kubeczek salsy na wynos, a nawet przepis na nią!
2. Sopa de mariscos
Zupa z owoców morza, oczywiście jak wszystko w Meksyku podana na pikantnie z dodatkiem awokado. Wkładka na bogato 😉
3. Huaraches i gorditas
czyli to, co jedzą prawdziwi Meksykanie! To zupełnie nowy dla nas wymiar ulicznego jedzenia iście meksykańskiego!
TOP 3 MARCINA
1. Tacos de bistec con salsa picante
Może być bistec, może być pollo lub coś zupełnie innego. Ważne, żeby salsa, czyli dodany do dania sos, który “pica mucho”, czyli jest ostry, dobrze komponował się z całą resztą dania. Jeżeli tak jest, to endorfiny unoszą Ciebie kilka(naście?) centymetrów nad siedziskiem!
2. Pulpa con salsa chipotle
Czyli rozpływająca się w ustach ośmiorniczka podana w pikantnym sosie chiplotle
3. Tacos de pescado en coco tempura con salsa de cacahuate – to samo co u Klaudii.
Nasz subiektywny ranking uwzględnia zaledwie centralną i południową część Meksyku. Także ze względu na kradzież paszportu, musieliśmy zrezygnować z części zaplanowanych atrakcji Półwyspu Jukatan, jak Laguna Bacalar, Cozumel czy Las Coloradas. Przypuszczamy, że musielibyśmy jeszcze odwiedzić Meksyk tak z minimum 2 razy, żeby móc szerzej spojrzeć na cuda tego kraju i je porównać. Miejmy nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej 😉 A Wy macie swoje ulubione TOPOWE miejsca w Meksyku? Podzielcie się z nami nimi w komentarzach.
Post powstał we współpracy z marką Olympus.
Uważasz, że post jest wartościowy i może się komuś przydać? Będzie nam bardzo miło, jak go wyślesz dalej w świat i udostępnisz. Będzie to dla nas niesamowitą motywacją do dalszej pracy i inspirowania Was do podróży.
Świetny wpis, mam nadzieję, że i ja kiedyś zawitam do Meksyku. Najbardziej chciałabym przeżyć i zobaczyć obchody Dia de los Muertos – wydaje się to fascynujące. I oczywiście spróbować kuchni meksykańskiej 🙂
Zachęcamy! Obchody Dia de Muertos w Meksyku są jedyne w swoim rodzaju. A ich kuchnia jest po prostu niesamowita! Jeżeli do tego dołożymy cenotes, wodospady, miejsca historyczne a przede wszystkim to wszystko, co mają do zaoferowania spotkani na ulicy ludzie to Meksyk staje się absolutnym must-see!
Przeżyć Dia de los Muertos to takie moje małe marzenie 😀
To co? Jedziecie z nami, jak następnym razem będziemy się tam wybierać w tym okresie 🙂 🙂 🙂